piątek, 28 grudnia 2012

moje mainstreamowe must haves.

taaa.
coraz mniej hipsterstwa :D
no dobra. z mamą rozmawiałam o tym co bym chciała mieć  i wgl. i stwierdziła, że tyle tego, że aż pójdziemy dzisiaj na zakupy! tak! strasznie mi się tego chce :)
okej. ziemia.
może komuś też się czegoś zechce?
napiszę to bo chcę mieć to gdzieś uporządkowane a na blogu tak mogę..
więc:
  • collar tips
  • naszyjnik-kołnierzyk
  • jasna jeansowa kurteczka 
  • koszula jeansowa
  • brokatowe szorty
  • biała koszula z jakimś motywem
  • lipsmackers !!!
  • złoty (brokatowy) lakier
  • torba
  • płaszczyk 
  • spódniczka w kwiatuszki 
  • bluza (taka universtyecka)
  • koszulka galxy
  • jakaś sukienka
  • koszulka Nirvany
jakieś szybkie dodatkowe propozycje może? :D

czwartek, 27 grudnia 2012

czy przez przypadek po raz pierwszy wyszłam z mroku?

jednakowe.


dawno konkretnego posta nie było.

więc tu będzie.


albo i niezupełnie


święta. nie piszę nic na ten temat poza tym jakże mainstreamowym stwierdzeniem, że jestem przejedzona. coś w tym stylu:

dobrze. widać, że z kwejka kradnę.

ale dobra. ŚWIĘTA, ŚWIĘTA I PO ŚWIĘTACH. ale jedzenie zostało :)

jako że dawno nic nie pisałam takiego "przemyśleniowego"  to postanowiłam wczoraj niespodziewanie i spontanicznie spojrzeć w mroczne niebo.
co to niebo?
taki aksamit, który w zależności od intensywności i odległości promieni słonecznych zmienia kolor. czasem zobaczysz na nim gwiazdy albo samoloty. czasem z dużego dystansu widzisz poświatę satelity. okej. tak bliżej ziemi może? więc najczęściej zapewne widzisz chmury.

CHMURY.

czym są? z chemicznego i biologicznego punktu widzenia (takie tam bzdury naukowe) to obserwowane w atmosferze skupiska kondensatów substancji występującej w postaci pary. W atmosferze ziemskiej jest to para wodna. tak. cytuję wszechwiedzącą wikipedię.

ale kurczę na co dzień nie myślisz o kondensacji pary wodnej, tylko po prostu spoglądasz w niebo. pewnie i tak rzadko to robisz. ja lubię to nocą. tak w ciemności. wtedy aksamit staje się głęboko czarny. jednak w pobliżu pięknej bladożółtej lub kościstobiałej (jakieś moje nawiązanie do kości słoniowej) a może nawet srebrzystej poświaty księżyca nie jest ciemno. on świeci swoim własnym światłem. odbija się od tego atłasowego skrawka i rozświetla półmrok. gwiazdy też coś dają. ale nie aż tyle.
to musi być coś. dawać światło innym. wyobraź sobie zupełne ciemności. nie takie jak są w nocy. wtedy możesz coś dostrzec, może nie dokładnie, ale masz taką możliwość.
i wtedy zaczynasz błyszczeć. świecisz. dla siebie. i innych. a jeszcze następna grupa może cię dostrzec tylko dzięki temu światłu.
taka pełnia.
tyle światła.
wręcz nieporównywalne ze słońcem. każda gwiazda świeci innym światłem. jedna czerwonym, druga białym, żółtym...
ale.
właśnie. ale. nikt nie chciałby wiecznej jasności. nie wiem. może to jakoś źle zabrzmiało. ale spróbuj mnie zrozumieć.
chodzi mi o to, że nie mógłbyś przeżyć wyłącznie ze światłem.
nadal nie rozumiesz? no dobra.
JAKI BYŁBY ŚWIAT BEZ CIENIA.
najprościej porównać na przykład do sytuacji gdy chcesz się ukryć. w cieniu najprościej. ochłodzić? w cieniu najprościej. a może po prostu potrzebujesz pobyć chwilę sam i nie chcesz żeby coś ujrzało "światło dzienne"? no właśnie. ŚWIATŁO. czy ono jest takie dobre.
chyba zależy, wiesz?
od sytuacji.
"ja to bym każdy przypadek osobno rozpatrywała"

ale pomyśl. takie tezy o chmurach, że to para wodna, która niby jest superlekka albo coś w tym stylu. dla mnie bzdury.
chmury są poetyckie-jak dla mnie. ty możesz mieć inne zdanie.
a udowodnię ci to chociażby przez to, że gdy spojrzysz w nocy na księżyc to zobaczysz jego światło w mroku. ale co tu mają do tego chmury. dobra. ten blask przez nie prześwituje. przedziera się jakby przez wąski zatłoczony korytarz. widzisz może brzeg tej chmury. nie wydaje ci się ciężka. masywna. nieskutecznie próbująca ukryć księżyc. no i się nic nie dzieje. jedynie przesuwa się ciężko. CIĘŻKO. wolno. WOLNO. płynie.

taka duża masa ma  być lekka. ile tam litrów wody. pomyśl jakie to ciężkie. a jednak się unosi.

tak mi do głowy wpadła i wypadła przez palce na klawiaturę taka dziwna przenośnia (+porównanie) :

możesz być jak chmura-mimo, że nosisz ze sobą wiele ciężarów masz możliwość unieść się wysoko.

takie to POETYCKIE.





nie wiem kim chce być w życiu. jakieś propozycje?




idę patrzeć przez okno.

PEŁNIA. jakieś to intensywnie inspirujące.

dziękuję za uwagę.

wdzięczność.


poniedziałek, 17 grudnia 2012

przemyślenia nieznanego matematyka.

moja książka od matematyki zbiera życiowe inspiracje, przemyślenia lub wypowiedzi innych nieznanych matematyków. ale oni są matematykami tlyko przez jedną godzinę lekcyjną.
i teraz jak siedzę w domku i "jestem spragniona relacji międzyludzkich" to ją otwieram i szukam inspiracji. no i znajduję:
"najgorsza jest obojętność. myślisz, że jest źle i wymyślasz problemy stwarzając ich coraz więcej, a w rzeczywistości wszystko BYŁO dobrze."
teraz słowo obojętność mogę zamienić na samotność albo niepewność.
sory, że tak kradnę ale cóż. bądź dumny, że Cię cytuję:
"Niepewność mnie ogarnia podsyca myśli złe"
cały dzień tego słucham. jakby zaczarowana. może to źle brzmi. ale okej.
rozwala mnie to.
tam dalej jest "samotność ogarnia mnie". no leżę cały dzień sama w łóżku. z jednej strony chcę iść do szkoły, a z drugiej to strasznie się boję. w ogóle to taka rozwalona jestem. jak tylko pomyślę o moich obowiązkach, które na co dzień sprawiają mi przyjemność (typu tańce, angielski, jakiś projekt) bo przynajmniej nie siedzę bezczynnie, to mnie to przytłacza. za dużo tego jest. nie umiem śpiewać na jasełka. nie mam uzupełnionych zeszytów. ominą mnie dwie klasówki. nadrobić lekcje z nieobecnościami. iść na tańce. gdzie dwa razy nie byłam. więc będzie mi super trudno. a tak fajnie leżeć i być leniem ze świadomością, że kiedy tylko chcę mogę odwrócić się na drugi bok i zasnąć. po raz pierwszy od baaaaardzo długiego czasu się wyspałam. ale aż za bardzo.
wszystko mam takie niepoukładane. jakaś tam moja "miłość". ale określenie. autorko bloga-serio? no dobra. ogar. wracając do bałaganu to dosłowny bałagan w pokoju, szkoła, jasełka, klasówki, lekcje, Warszawa.
no tak wycieczka do Warszawy.
a może tych problemów wcale nie ma. tylko ja sama siedzę cały dzień i myślę. za dużo myślę. wymyślam.
spojrzeć Ci prosto w oczy. żeby wszystko się wyjaśniło. żeby nic nie było trudne.
tak sobie myślę, może znowu za dużo.

niedziela, 16 grudnia 2012

dorosłość.

czy nawet dojrzałość.
każdy ma inną definicję.
nie zmieniajmy innych. nie próbujmy.
akceptujmy ich takich jakimi są.
albo po prostu znajdźmy kogoś kto nam "odpowiada".

czwartek, 13 grudnia 2012

naszło mnie :)


dzieci.

są słodkie. ale tylko gdzieś tak do wieku 5 lat. bo później już się zaczynają robić wredne albo coś. przestają być takie miłe i urocze.
dzieci.
lubię je. ale nie takie czternastoletnie.
hym hym hym.

tak mi się przypomniało:
hyc hyc hyc. Kocham Cię :*

jest taka osoba. ona płacze. płacze bo jest smutna.  smutna bo mam złe oceny. ale nie tylko dlatego. co jakiś czas wspomina jakby do samej siebie, że z problemami musi sobie radzić bez niczyjej pomocy. że może 17 minut porozmawiać z synem. a z córką trzy. córkę ma blisko. szkoda mi jej bardzo. rzadko się odezwie. nikt tak na prawdę nie wie kim jest ta osoba. ona tak cicho skrywa i czai się gdzieś w ukryciu.

mogłaby nas prowadzić. bo wie gdzie się schować. wie kiedy kłamię. wie kiedy nie mówię prawdy. wie kiedy mówię o kimś, kogo kocham. wymyśla mi sposób na życie.

ona ma dzieci. ale nie takie zwyczajne. trójkę. jeszcze nie wszystkie osiągnęły pełen wiek dorosłości uznawanej przez prawo jako 18 lat. w sumie podobnie. czasem opowiada najmłodszej córce o przeszłości. lubi wspominać. ale spędza z nią tylko trzy minuty dziennie. nie ma czasu. córka. mama czeka. dziecko nie wie.

córka boi się, że kiedyś zabraknie mamy.

myśli,że "organ prowadzący" "zwolni" ją z tej posady. ale nikt inny jej nie zajmie.
a jeżeli tak. to nikim nie będzie. bo to miejsce zostało po matce dzieci. która nie wróci.

a organ daje nadzieję. po co? mogę zapytać?
bez sensu. pytaniem pytam czy mogę zapytać.
okej.
mój mózg.
MUSZCZEG.


dobra. nic. z tych dzieci. jak tylko na 3 minuty.
jakby ich nie było.
może dlatego właśnie płacze. może dlatego wspomina, że nikt jej nie pomaga.

kto mówi "nikt mnie nie kocha."?

nie ona. ona wie. ale czasem prowokuje stwierdzając : czuję, że nikt do mnie nie mówi, jakby nikt mnie nie czuł. nie odzywasz się do mnie. traktujesz mnie w taki sposób, ze nie czuję, że mnie kochasz.

a później : tak właśnie mierzy się ludzką sprawiedliwość. bo ktoś tam jest oprócz was. "jakaś osoba"... i nic jej z tego nie wyjdzie. może sobie wmawiać, że jest wysoko. może to innym pokazywać. ale tak na prawdę upadnie niżej.

ona może wychowywać i wychować dzieci. nawet jeśli płacze.
pokaż dziecku uczucia.
niech się nauczy nazywać to, co czuje.
niech się umie wysławiać.
to idealny "materiał" na ideał człowieka.
dziecko. nie jedno. dzieci.
Normalna to rzecz, kiedy dniami i nocami nie chcesz już spać.

4,27

poniedziałek, 10 grudnia 2012

może troszkę długie.... ale III miejsce :)

hmmm. były jeszcze obrazki:( ale no cóż....
więc zapraszam: moje opowiadanie :)
 

Przyjaźń w sieci-prawda czy fałsz?
Rozpoczął się nowy rok szkolny. Myślałam sobie, że to kolejne 10 miesięcy nudnego siedzenia nad książkami, uziemieniem w domu z powodu nauki i od czasu do czasu niewiele jakiejś marnej rozrywki... w tym roku nie mogłam być gorsza. W końcu dotychczas uzyskiwałam najlepsze wyniki, otrzymywałam nagrody i zdobywałam wysokie miejsca w konkursach. Uważana byłam za idealną i niezwykle zdolną uczennicę.
„Weź się w garść!”-zmobilizowałam sama siebie. Od niechcenia otworzyłam zeszyt. Pierwsze popołudnie września, a ja już straciłam ochotę na wszystko.
Za kilka tygodni miałam wyczerpany limit nieprzygotowań z kilku przedmiotów. „Coś dziwnego się ze mną stało. Jak ja teraz dobiję bez jedynek do następnego półrocza?! To mnie przerasta! Za dużo materiału. Muszę coś z tym zrobić. Tylko problem w tym, że mi się zupełnie nie chce.” I po prostu ze znudzenia zasiadłam do komputera.
Przeglądałam jakieś strony internetowe. Przez przypadek znalazłam witrynę mojej znajomej, a z niej trafiłam na kolejne blogi. Jeden z nich nawet mi się spodobał. Byłam zafascynowana tym, jak jego autorka nadzwyczajnie interesująco opisuje najzwyklejsze rzeczy. Po jakimś czasie sama też założyłam stronę internetową. Pisałam tam coś w stylu pamiętnika. Nie miałam doświadczenia. „Nie wiedziałam co i jak. Byłam jak to mówią „nowa”. Jednak z biegiem czasu miałam coraz więcej czytelników. Liczba wyświetleń bloga wciąż wzrastała.
To motywowało mnie do ciągłego pisania i dodawania nowych notatek. Pod jedną z nich pojawił się dość dziwny komentarz.


Chciałbym się czegoś o Tobie dowiedzieć. Myślę, że w sumie mamy trochę podobne charaktery. Dałabyś mi link do Twojego fejsa? Napiszę do Ciebie.

Ledwie co przeczytałam te słowa a bez namysłu kliknęłam na profil ich autora. Hmmm. Ze zdjęcia wywnioskowałam, że mógłby się okazać fajnym kolegą. Ale nic na poważnie. Przecież to internet-miejsce bez zobowiązań i konsekwencji. Więc... czemu nie? Podałam adres, o który prosił. I tak się wszystko zaczęło...
Po około pięciu „rozmowach” na czacie wymieniliśmy się adresami e-mail. Dowiedziałam się, że to fajny chłopak. Miał na imię Marcel. Mieszkał w Tarnowie. Był w tym samym wieku co ja. Na dodatek słuchał podobnych do mnie piosenek. Lubił te same zespoły. Pogadaliśmy trochę o muzyce. Trochę o tym jak piszemy. Od czasu do czasu wtrącaliśmy coś o sobie. W końcu wyszło, że był bardzo sympatyczny. Aż szkoda mi było, że nie mogę się z nim spotkać na żywo. Ale nawet jeśli-to bym się trochę bała....

Było popołudnie. „Trzeba odrobić lekcje, żeby nie zarobić kolejnej jedynki.”. Zabrałam się do nauki-jak zawsze przy włączonej muzyce. Gdy zamykałam zeszyt od matmy akurat włączyła się moja ulubiona piosenka. Nagle przerwał ją niespodziewany dźwięk wiadomości. To Wika-moja przyjaciółka. Ostatnio wyjechała na parę dni w góry i dosyć długo się nie spotykałyśmy.


-Hej Lena. Jak tam? Wszystko okey?
-No hej. Dawno nie rozmawiałyśmy. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że napisałaś. Nie widziałyśmy się chyba z tydzień. Nienormalne trochę. O której jutro będziesz w szkole?
-Coś koło siódmej. Moja mama zawozi młodszego brata do przedszkola a później nie ma nikogo w domu, więc raniutko mam podwózkę.
-Hmmm. Możemy się spotkać pięć po na przystanku pod szkołą? Muszę ci coś opowiedzieć. ;)
-Czyli, że coś na poważnie? Bo teraz nie napiszesz? Lena weeeeź :D
-Nieeee :P jutro się dowiesz. To do zobaczenia.
-Więc 7.05 przystanek. ;) paaaa.

I tak umówiłam się z przyjaciółką (strasznie wcześnie, bo w końcu musiałam jej dużo przekazać-a na to trzeba czasu). W końcu aż tydzień się nie widziałyśmy.
Obgadałyśmy wszystko. Wspomniałam tez coś o Marcelu. Wika poprosiła mnie o adres mojego bloga. Zauważyła, że prowadziłam wtedy tak jakby podwójne życie. To co pisałam w internecie prawie zupełnie mijało się z prawdą. Zgadzały się tylko imię, wiek i częściowo zainteresowania. Stwierdziła, że mimo wszystko lepiej znać mnie na żywo. Poradziła mi też, że lepiej w internecie nie kręcić.
Gdy wróciłam do domu usiadłam i zaczęłam pisać kolejnego posta. Rzeczywiście-pisałam dość wulgarnym językiem. Myślałam, że to „przyciągnie” większą ilość młodych ludzi. Wydawało mi się takie „młodzieżowe”. Opisywałam rzeczy, które niby wydarzyły się w moim życiu a tak naprawdę były wymyślone. Jednak od czasu do czasu wspomniałam tam też o moich znajomych ujawniając ich sekrety. Nie byłam do końca pewna, że to dobry pomysł. Ale dzięki temu blog zyskał większą oglądalność.
Coraz częściej pisałam z Marcelem. Odnajdowaliśmy w sobie coraz więcej podobnych cech. Jednak ja-żeby nie zatracić obrazu buntowniczej Leny, którą udawałam pisząc bloga, nie opowiadałam o sobie prawdziwych rzeczy. Ta Lena była zupełnie inna. Odosobniona. Dziwna w oczach swoich koleżanek. Wyodrębniona. Opisywałam ją jako czarnowłosą chudą dziewczynę, która miała słuchać rocka i ubierać się na czarno. Cechowałam ją jako oryginalną na swój „nienormalny” sposób dziewczynę, nie zważającą na opinię innych i na to co się wokół niej dzieje.
Pod jedną notką ktoś dodał kilka tych samych komentarzy.
„JESTEŚ DLA MNIE AUTORYTETEM”.
Podpisano jako Anonim. Byłam ciekawa kto był autorem tych słów. Poczułam się dumna. Wykreowałam postać, która była wzorem dla innych.
W szkole osoby, które miały link do mojej strony gratulowały mi wyobraźni. Czasem zastanawiałam się czy ze mnie kpią ,czy mówią na poważnie. Stwierdziłam, że mogę się trochę upodobnić do buntowniczki i nie zważać na opinię innych.
Na moim profilu na Facebooku pojawiło się kilku nowych znajomych. W wolnym czasie pisałam z nimi jako nieprawdziwa Lena. Jedną z tych osób był Marcel.
Zrobiłam duży, poważny krok. Opisałam zmyśloną imprezę, na której rzekomo się upiłam. Wika mnie upomniała. Usunęłam posta. Dobrze, że mi to powiedziała. Wtedy chyba posunęłam się za daleko. Marcel dopytywał się o to, gdzie pojawił się wpis. Porozmawiałam z nim. Sam opowiedział mi jak ta notatka „zmotywowała” go do pójścia na niejaki (nazwany przez niego) melanż. I to mi w nim nie pasowało. Po raz pierwszy stwierdziłam, że nie jest taki idealny.

Dotarła do mnie wstrząsająca wiadomość. Wika jadąc na zawody gry w tenisa miała wypadek. Nie wiadomo jeszcze dokładnie o stanie jej zdrowia. Pewne jest tylko to, że musi szybko dotrzeć do szpitala w Piekarach Śląskich. Coś stało się z jej żebrami i lewym biodrem.
Za kilka dni dowiedziałam się, że jest z nią średnio, ale nie ma większego zagrożenia życia. I tak wydało mi się to drastyczne. A zarazem banalne. Pomyślałam, że mogłabym o tym napisać na blogu. Nie. Nie mogłam tego zrobić Wice. Źle by się z tym poczuła. Ja też.
Musiałam się gdzieś wywnętrznić. Napisałam o tym do Marcela. Wtedy poczułam jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi. W tym samym czasie pisałam z moją biedną tenisistką, która już czuła się lepiej. Żałowałam, że nie mogę z nią być. Nie zdawałam sobie sprawy, że już się nie będziemy widywać. Okazało się, że czeka ją długa rehabilitacja i najlepiej będzie jeżeli pozostanie w tym samy szpitalu, co przeprowadzona była operacja. Załamka.
Marcel jakoś pomagał mi psychicznie. Spędzałam coraz więcej czasu w internecie. Moja idealna przyjaźń z Wiką przerodziła się w przyjaźń przez internet. Ale podparta fundamentem rzeczywistości nadal trwa. Jednak znalazła się inna osoba, która po części zastąpiła mi przyjaciółkę będącą tuż obok mnie. Okazała się nią dziewczyna z równoległej klasy. I tak rozmowy na czacie przerodziły się nie w przyjaźń w sieci ale z sieci.
Kilka osób ze szkoły miało do mnie pretensje, że zamieściłam informacje o ich sytuacjach życiowych na moim blogu. No niby nic mi z tego. Ale jednak poczułam uciążliwość mojej strony. Powoli stawała się głównym źródłem moich problemów.
Odnalazłam się cudem w zaistniałej sytuacji, mimo że było mi naprawdę ciężko. I znów. Kochana przyjaciółka daleko ode mnie. Koleżanka na próbę. I Marcel, który teraz wydawał mi się najbardziej odpowiedni. Nie pod względem ogółu. Lecz on jakoś dziwnie mnie do siebie ciągnął. Czułam jakąś tajemnicę z nim związaną.
No i masz. Po tej ostatniej z nim rozmowie miałam totalny bałagan w głowie. Dowiedziałam się, że to dla niego ja jestem AUTORYTETEM. Napisał, że bardzo wierzy w naszą przyjaźń. Chwileczkę.... jaką przyjaźń?! Ja sobie żartowałam! Nie... Marcel-to tylko głupie kłamstwa. Nie bierz tego na poważnie.
A Wika mnie ostrzegała. Chłopak mówił co zrobił, że za wzór posłużyłam mu ja. To znaczy nieprawdziwa ja. Ta Lena z bloga. Ta buntowniczka, która ma wszystko gdzieś i działa po swojemu. Która robi wszystko na przekór innym. Nie zważa na zasady. I on teraz mi pisze, że to jego wzór. Że z tą nieprawdziwą się zaprzyjaźnił? To nie była żadna relacja... to wszystko zmyślone. Emocje mną targały. Jak on mógł sobie tak pomyśleć. Chociaż w sumie. To moja wina. Bo ubzdurałam sobie, że wszystko mi wolno. W internecie nie wiadomo kim jesteś. Że to miejsce zabawy-bez konsekwencji. A teraz co? Mój „przyjaciel” mówi o autorytecie.
Tak jakby mogę stwierdzić, że ten rok mnie popsuł. A raczej ja sama siebie przez ten rok popsułam. Nie mam blisko przyjaciółki. A jakiś chłopak, którego wcale nie znam ułożył sobie w głowie, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. I przez moje wymysły (pomysły odważnej Leny) stoczył się na dno. Bo razem z nią zaczął wszystko olewać, pić i na nic nie zwracać uwagi. A ja-prawdziwa Lena staczam się na to dno razem z nim.
Włączyłam piosenkę, usiadłam przed oknem. I tak mi przyszło do głowy, że to kłamstwo. Myślałam przez chwilę. Przyjaźń w sieci nie istnieje. Podkreśliłam sobie jeden wyraz. „W”. Może ta z sieci „Z”,ta którą buduję w szkole-przetrwa.
Zrobiłam duży błąd. I o tym doskonale wiem. Przynajmniej taka dobra strona. Umiem znaleźć w sobie winę.
Przez ten cały internet lekko zaniedbałam naukę, ale to nadrabiam. Trochę pogorszyły się też relacje z rodzicami. Jednak obiecali mi, że w najbliższym czasie odwiedzimy Wikę.

Ograniczam komputer. To naprawdę DUŻE niebezpieczeństwo i pułapka.

A tak na zakończenie mojego „nałogu” obejrzałam odcinek „Słodkich Kłamstewek”. Ostatni wpis na moim blogu był cytatem :
"-Spędzasz za dużo czasu, zastanawiając się co oznaczają rzeczy.
-Mam mętlik w głowie. Próbuję zdecydować co powinnam zrobić.
-Czego potrzebujesz, w tej chwili?
-Trochę czasu, trochę przestrzeni.
[...]
-Zależy mi na Tobie, więc poczekam. Ty nie.... nie musisz nic mówić. Musisz tylko to wiedzieć."
A tak na marginesie-zastanawiałam się nad tą „przyjaźnią” z Marcelem. On właśnie nie tracił czasu na rozmyślania, ale ślepo wierzył w każde słowo Leny z internetu.
Jeszcze do niedawna myślałam, że całkiem dużo w życiu doświadczyłam. Ale nie wiedziałam na przykład, że mogę kimś manipulować. Powoli zaczynam uświadamiać sobie, jak bardzo w przeciągu tego roku szkolnego się zmieniłam. Chyba..... jestem zupełnie inna.
Niby nic nie zrobiłam, a jednak....

sobota, 8 grudnia 2012

By the sword.


Asia.

"Anonimie" :) skoro tak lubisz jak Cię cytuję to troszkę więcej, proszę:
"Asia to jest taka osoba do tańca i do różańca. I pogadać z nią można i pośmiać się. Ładnie się ubiera i jest blondyną ^.^ (to komplement"
dodam może, że zupełnie tak to wygląda. bez nawiasu i z minką. pełen cytat :)

a teraz troszkę innych:
"Asia, tak trudno mi jest pisać o kimś, kto jest dla mnie jak siostra :) Wspiera mnie i jest przy mnie, ZAWSZE i WSZĘDZIE:) Co do wyglądu to moja kochana śliczna blondynka:3

Zawsze na uśmiechu:) Pełna radości, jakby trochę nieśmiała, ale pełna werwy i wewnętrznego ognia.

Zawsze jest wesoła i uśmiechnięta. Ma ładne oczy i fajną figurę. Jest pomocna i można z nią pogadać o wszystkim.

Miła i fajna. Ładne włosy :P Bardzo pomocna, szczera.

Sympatyczna, inteligenta, miłą, wrażliwa

wesoła, sympatyczna"

szkoda, że tak dobrze jej nie znam ;) ale za wszystkie opnie dziękuję. może pewnego dnia dobrze ją poznam...


Anastasia.


piątek, 7 grudnia 2012

:c


jak można.



"time to break your heart"

jak można nie pozwolić iść do pewnego miejsca np. kościoła.
dobra. może to dziwnie brzmi. 
nawet nie mówię tu już o samym fakcie, że to kościół, czy coś. ale chodzi mi tu o to, że skala kary jest AŻ taka wysoka. nie pójdziesz.

czy dorośli mogą być zazdrośni. może teraz wcielę się troszeczkę w młodsze dziecko... ale cóż. mogą. i bardzo dobrze to okazują.  bo o inną osobę. dziwne, że nagle pretensje "zarządca" ma tylko do określonej grupki. czy można obecną sytuację porównać do tej z Hogwartu? to co tu piszę chyba dla Was nie ma sensu. ale trudno. nie mogę wszystkiego powiedzieć. bo co... "myślałam, że jesteś mądrzejsza". tak. te słowa z pewnością mnie zmotywowały. cóż. chyba jedynie zdołowały.
że niby nie mogę się nauczyć. no dobrze. pięć sprawdzianów w tygodniu to może być. ale raz nie założyć mundurka to nie wolno. wiem, że takie prawa, że nie mam wyższości itd... ale no proszeeee. ja później na nic czasu nie mam. nie jem. nie wysypiam śpię. nie mogę się wszystkiego porządnie nauczyć. tylko każdego po troszku. i żadnego przedmiotu wystarczająco dobrze, żeby dostać coś więcej niż tróję. i przez to tyle w domu krzyku. hmmm. okropnie. a z drugiej strony idealnie. dobrze, że Cię mam. dobrze, że Ty masz mnie. DOBRZE, ŻE MAMY SIEBIE. bo (nawiązując do tytułu) jak można być podłym w stosunku do kogoś kogo się kocha. "słuchając waszych opowieści to ja naprawdę kocham moich rodziców." ja też. nie da się ukryć. w końcu są moimi rodzicami. wiele im zawdzięczam. i wiem, że często kłócę się bez powodu. ale wyobrażacie sobie taką sytuację, że nagle pośród krzyku i płaczu nagle wstaję i mówię, że jednak nie mam racji. hmmm. powinno czasem tak być, ale niestety.
uwielbiam tę siłę przebicia. że nawet mimo złych ocen, być może nieudanego dnia, albo nawet tak małej błahostki jak to, że się pomyliłam i zamiast białego kupiłam zwykłego KitKata. co też mi humorek psuje. to Ty mi go poprawiasz tysiąckroć.

ale wiesz, jak ci na czymś zależy-to płacz. płacz ile wlezie.

co jeżeli siostra odejdzie? aż chce mi się płakać. bo to wszystko "przez nas". można by powiedzieć dzięki nam. bo siostra jest idealna. siostra nas rozumie, z nami rozmawia, jest wspaniała. ale jednak znalazł się ktoś, kto zaraz nam to zabierze. bo siostra jest lepsza. a tak nie może przecież być :c

i teraz wszyscy się uwzięli. może taki wiek. może ja się nie uczę. ale fakt faktem-prawo jest prawem. i te prawa swoje mam. ktoś by musiał zacząć na zebraniu temat.... bo nie wiem zupełnie co się stanie jak siostry zabraknie.

kocham to jak teraz jest.

szkoła się robi nienormalna. i coraz więcej dziwactw tam znajduję. a to ważne. nie mogę tak po prostu olać. staram się. więc niech mi nikt nie zarzuca, że ja się nie uczę. bo trzeba ogarnąć się z lekcjami. pomóc coś w domu. zajęcia pozalekcyjne i szkoła. wyspać się. nauczyć. odrobić lekcje. wyjść nawet na pół godziny żeby nie zwariować. a niestety moja doba ma tylko 24 godziny. w sumie... 14 gdyby liczyć, że szkoła zajmuje mi koło 10 godzin. i mam normalnie funkcjonować.

może za dużo ode mnie wymagają. albo to ja nie umiem sprostać wymaganiom.

hmmm. na koniec może takie przemyślenia Galla P. W. na matematyce:
"no nie:) ja do Ciebie nic nie mam.  Najważniejsze jest w życiu szczęście! :) "

a tak naprawdę to coraz mniej osób zaczyna obchodzić to co umiem. bo przecież ważniejsze są oceny, które nie zawsze oddają prawdziwy charakter rzeczywistości. prościej mówiąc: mogę umieć wszystko a dostać jedynkę.

"czasami wolę być zupełnie sam." taki tekst. "czekanie sprawia, że gorzknieje cała słodycz w nas."
smacznej czekolady, któa jest nieziemsko prezpyszna na milion możliwych sposobów i jeszcze więcej.

najlepszego. dla wszystkich. od wszystkich.

bo jak można.

a tak na mój nastój świąteczny to proszę:
albo to
a tak na zakochanie to może być lolowate
lub może

wtorek, 4 grudnia 2012

niedziela, 18 listopada 2012

nie zastanawiaj się nad tym co oznaczają dane rzeczy, lecz na tym co znaczą.

HEAVEN.

 piosenki ze słowem Heaven.
bardzo lubię, darzę sympatią, kocham się w nie wsłuchiwać. w ich słowa.

takie Moje Małe Niebo. mój Mały Raj. Aleja Róż. Eden. Kraina Łagodności. gdzie rzeki są z mleka i miodu. gdzie wszystko wydaje się łatwe. a ja stąpam po ziemi lekko jakby przeskakując z chmurki na kolejny obłoczek.

tak to Moje Małe Niebo. a muzyka mnie zabierze, gdzie tylko chcę. do Nieba.

JSETESM CHYBA NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ZIEMI.

 ten post o wszystkim i o niczym.
o jaaaaa:d mam wszystko co chciałam :D
z racji, że dawno żadnego posta nie było-teraz dodam całkiem dużo sądzę.
wiec tak: spełniają mi się marzenia. mam idealną przyjaciółkę. umiem się postawić jeżeli coś jest niepoprawne/nieprawidłowe. poznałam dużo fajnych ludzi. przeżyłam teraz tyle fajnych chwil. dosłownie sekund czy minutek. a są taaakie fajne. wspomnienia. i tak sobie myślę-jaka jest droga do szczęścia. DZIAŁAJ JAK CI INTUICJA PODPOWIADA.
kurczę, ta droga jest taka łatwa. ale długa. jednak już na samym początku są korzyści.
próbowałam zacząć oglądać "Słodkie kłamstewka" ale mi nie wyszło.
teraz jak wszystko jest takie zatajone i ukryte-o w sumie o wiele fajniejsze:D bo nikt się o nic nie martwi. no może czasem o to, że jednak "się wyda". ale marne szanse. ej ;) powiem to tylko przyjaciółce. i wgl jest taaaak faaajnieee:D
może i piszę niezrozumiało-bezsensowne bzdety. ale gdzieś się muszę "wywnętrznić".
przykre, że niektórzy ludzie nie mają własnego życia, własnych problemów i własnych spraw i dlatego muszą zajmować się sprawami innych. :( to wszystko psuje.
ale powracając-to już myślałam, że znowu coś popsułam. a tak się złożyło, że jednak na korzyśc wyszło.
jak to mówi moja mama: "CZEMU MOJA CÓRECZKA JEST TAKA MĄDRA I TAKA NIEUŻYTECZNA W DOMU."

lubię zasypiać przy "Stairway to Heaven." trzymając moją ręką łapkę najważniejszej chyba osoby w moim dotychczasowym, obecnym i przyszłym życiu.

a następna, chyba zaczynamy się zaprzyjaźniać. bo teraz mam do tej osoby wielkie zaufanie. pokładam w niej wielką nadzieję. a przede wszystkim mogę z nią porozmawiać o wszystkim.

otóż to.

czy ktoś może się popsuć? nie sądzę. może tak po prostu ma zły dzień. albo coś. jakaś sytuacja. ej kurde, nie oceniajmy człowieka tylko z tego co widzimy. nawet po jego zachowaniu. bo może ma aktualnie w życiu taką a nie inną sytuację, która wpływa na jego stan psychiczny.
tak samo w szkole, na religii.
uczymy się o tym, że każde życie jest warte. każdy-nawet mały Eliot, który żył tylko 99 dni miał prawo do istnienia.mimo choroby, mimo trudności, powikłań. jego rodzicom nie zabrakło nadziei.

miałam po tym taką rozkminę.
tak samo po zwyczajnym dniu. tak bez niczego. tylko rzecz w tym, że akurat wtedy sobie uświadomiłam, że coś pięknego dzieje się wokół mnie. a wczoraj ktoś mi powiedział: "nie zastanawiaj się-działaj. bo jeżeli będziesz o tym długo myślała to tylko stracisz i dużo fajnych rzeczy cię ominie." taka mądrość życiowa. a ja później skleciłam swoją.

rób to co podpowiada ci intuicja, lecz kieruj się także rozumem. nie można całkowicie żyć chwilą, bo zawsze spotkają cię konsekwencje.


a co gdyby woda była chmurą gęstych obłoków krwisto-purpurowa a niebo spienionymi falami rozbijającymi się o przedzierające się promienie seledynowego słońca wprost na rozległe pola cytrynowych łąk?


jeżeli by ktoś pytał, to nie zwracaj uwagi na chwilowy bezsens moich zdań.
tak sobie myślę, fajnie by było mieć halucynacje. 

hym hym. jakby nazwać tę relację.

fajnie było, fajnie jest, a jeszcze lepiej będzie. jak ja się poświęcam. ale to taka przeciwność w stosunku do stwierdzenia "dziewczyna powinna się szanować". nie. ja nie chcę. nie chcę, żeby ktokolwiek inny się starał a ja będę siedzieć w miejscu bo nie powinnam zniżać się tak bardzo. uniżać. upadać. 
kropka.
.
i od początku. a może kontynuując: poświęcę, wstanę o szóstej, wyjdę z domu gdy dopiero będzie ledwo co widać. dopiero się będzie robiło jasno.
taka szarość. zwyczajna a magiczna.

zależy i na poświęceniu. niech każdy się stara. ja w ten sposób. 

mam takie rozgrzane policzki. 

JESTEM SZCZĘŚLIWA. może to od tego. 

jej poznałam ludzi. 
i moje wizje jakbym kogoś ususzyła, wbiła w klatę nóż, rozdarła, wypchała ziarnami i powiesiła za ręce na uschłej gałęzi tak by żebra się zaciskały i tworzyły karmnik dla biednych ptaszków.

czemu to tak jest, że jeden tydzień jest zawalony sprawdzianami, a następny na taaaaaakim luzie.

"mam ją z głowy" to tak w przenośni. ale chyba i ty i ja wiemy o co chodzi. i może nawet jak to będzie czytał pewien ludek odwiedzający to miejsce po raz pierwszy to też się zorientuje. 

tak później zebrało Ci się na interpretowanie Chop Suey.

wbrew pozorom, których o dziwo ja nie widzę;) nie jestem zazdrosna. o nic. wprost przeciwnie. cieszę się bardzo, że ktoś Cię przytuli albo coś :D bardzo.

 Lubię banalne rozmowy:
"coś ci pokażę : pokażę ci powód dla którego nigdy w życiu nie kupię tych prażynek :D dwie prażynki a pomiędzy tym jakaś masa chyba to czym to posyują .. lol taki kryszatłek fuuuu ."

albo lubię rozmawiać o mięsie. tak wiem-dziwne. ale spoko.
nie ma to jak stać w mięsnym i gadać o kluskach śląskich

od czasu do czasu poromansuję albo z Krzyżakami albo z matmą, historią. no czasem też trzeba poderwać prawdziwe osoby. tylko jak? :D
ale SUODKO.

tyle się dzieje. niuch niuch. chyba przez to jestem taka szczęśliwa. możesz nie być akurat w nastroju, ale ot nie znaczy, że nie jesteś szczęśliwa. to taka chwilowa załamka.

to dziwne, że jak wszystko mam to nic nie czuję. czuję się szczęśliwa, ale nie w taki prosty sposób by to pokazywać. to coś w stylu wewnętrznej radości. jeszcze gorsze jest to, że jak już coś zdobędę, to nie mam satysfakcji, którą dawało mi zdobywanie i osiąganie celu. hym hym hym. i tak właśnie po jednym całkiem fajnym wieczorze. weszłam do domu. po cichu. po ciemku. najpierw włożyłam klucz do zamka. cicho i powoli przekręciłam. breloczki obijały się o metalowe drzwi garażu. weszłam. po ciemku. cisza i spokój. miałam ochotę na coś gorzkiego, kwaśnego, cierpkiego. obrałam swoimi palcami grejpfruta i usiadłam na łóżku przed oknem. wzięłam pierwszy lepszy ołówek i bez światła zaczęłam pisać w jakimś notatniku:
Nie znam sama siebie.
Nie mogę wszystkiego ogarnąć.
Nie mogę nad wszystkim zapanować.
Nie mogę próbować zmienić rzeczywistości.
Nie mogę zmienić czyjegoś myślenia.

to było bardzo dziwne. wtedy byłam tak przeszczęśliwa. o. podkreśla mi to słowo. ono istnieje. chyba mam za dużo. ale to jest dla mnie bardzo dobre. nie umiem czegoś zrobić. "chodź, pokażę Ci jak.". nie mogę. nie wiem czemu się nie zgodziłam. czasem nie wolno myśleć co coś oznacza. trzeb a po prostu działać. albo czasem mieć podobnie do mnie-kiedy coś mówię, a za dwie sekundy nawet nie wiem, ze się odzywałam.

NIE UMIEM ZAPANOWAĆ NAD SWOIM SZCZĘŚCIEM. MIMO, ŻE JESTEM CHYBA NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ZIEMI.
tak banalnie to brzmi.
\

sobota, 17 listopada 2012

pretty little liars.

"-Spędzasz za dużo czasu, zastanawiając się co oznaczają rzeczy.
-Mam mętlik w głowie. Próbuję zdecydować co powinnam zrobić.
-Czego potrzebujesz, w tej chwili?
-Trochę czasu, trochę przestrzeni.
[...]
-Zależy mi na Tobie, więc poczekam. Ty nie.... nie musisz nic mówić. Musisz tylko to wiedzieć."

piątek, 2 listopada 2012

zupełnie coś innego.

kurczaczki-dobry tekst :D
"To właśnie one, znam jedną z nich,
jedna z tych kobiet mówi mi:
trzymam go krótko jak na smyczy i z nim mieszkam,
a ja jej: mała to co ty masz faceta czy pieska...
Wciąż mówisz mi że kocha cię,
ale zmień coś i pozwól mu żyć jak chce.
Swych zachowań nie doprowadź do przesady,
bo zamiast szczeniaczka będziesz miała psa na baby."

listopad.

jestem zła jeżeli ktoś się miesza w nie swoje sprawy. ale ja czasem też tak robię. zapytałam się o nie swoją sprawę-czy można nazwać to wtrąceniem się?
"i po co czytasz komentarze sfrustrowanych miernot?-niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie złego."
mam tak namieszane w głowie, że nie wiem kto mówi prawdę, kto kłamie, kto mnie wykorzystuje, kto mówi coś za moimi plecami...
jeżeli powiem coś złego-to przepraszam. 
o co chodzi? tak ogólnie. dużo ludzi kłamie. jak tu mieć zaufanie. po woli tracę je do wszystkich.
zaczynam się jakoś przyzwyczajać, ze ludzie i tak powiedzą co chcą. ale jak można kogoś w coś wrabiać? że niby obgaduję, jestem plotkarą.
w sumie nic się nie stało a mam taką rozkminę.
wtrącam się nieświadomie. później mogę sobie to uświadomić-ale podkreślam, że PÓŹNIEJ.
a kogo obgaduję-o to chodzi, że NIKOGO.
gdzieś się muszę wywnętrznić.
mogę mieć zaufanie? nie powiesz? nie kłamiesz?

żeby później nie było-zawsze mogę znienawidzić ;) tak na marginesie.
mogę? oby ;)
no w sumie-małe problemy. BZDETY.
jakiś szacunek, zaufanie.
TRUST ME.
okey? nie. o dobra. a jednak. kto tu kłamie? jest tu ktoś? nikt. więc dobrze. zacznijmy może jeszcze raz. sama do siebie. bo skoro pusta sala.... to tak:
NIENAWIDZĘ OSÓB TRZECICH. NIENAWIDZĘ KŁAMSTWA. NIENAWIDZĘ OBGADYWANIA. więc sama bym nic nikomu nie powiedziała. w sumie to tak troszkę logiczne. powracając: NIENAWIDZĘ TAJEMNIC. NIENAWIDZĘ UKRYWANIA. NIENAWIDZĘ TAKICH SYTUACJI. jejuuu.... tyle znienawidzonych rzeczy.
ale spokojnie. wszystko będzie dobrze, z pewnością.
potrafię się uśmiechnąć i poczuć lepiej.


tak do rozmyśleń dobre jest:
w końcu jest LISTOPAD.



tak nawiązując do miesiąca to dopiero drugi dzień-a w porównaniu do października chyba już wiem, czemu go nienawidzę.
kocham październik-wszystko się układa. natomiast zaraz po nim-listopad, smutny, szary, nieprzyjemny. wszystko się psuje. a potem pustka.
"usłyszałem słowa, że chyba nie mam w sercu boga. "
"a winne wszystkiemu jej złe wychowanie"

po to coś robię-żeby później się wszystko popsuło?


"największym błędem jest to, że ludzie myślą, że mają czas"-Budda

niedziela, 28 października 2012


czytam inne blogi.

"Słowa kłamią, czyny mówią prawdę.
A uczucia można kryć, maskować, chować w głębi serca.
Ale można je też podrabiać, podszywać sztuczną, udawaną miłość pod prawdziwą nienawiść."
a jeśli "jestem" naiwna-powtórzę NAIWNA ?
bawić się? czy mówić prawdę?
jeżeli to na serio to się cieszę. ale nie umiem się cieszyć w pełni, bo gdzieś tam w środku mnie żyje przekonanie, że wszyscy są podłymi i zakłamanymi oszustami. 
"Mała."
lubię szczerze porozmawiać. o innych o mnie. o tobie. o "nas". looolz.
nie umiem na prawdę- NIE UMIEM myśleć o tym na poważnie. chwilami próbuję sobie wytłumaczyć, że przecież ktoś, kto mnie nienawidzi, albo chociaż nie lubi nie zwierzałby się ani nie zabierał w "specjalne" miejsca. ale jakoś nie umiem uwierzyć. uwierzyć samej sobie. umiem kłamać. całkiem dobrze mi to wychodzi. 
gdzieś głęboko mam nadzieję. ale czy nie powinnam czuć się wykorzystywana i wykorzystana.
wyglądam przez okno-pełnia księżyca. 
no dręczy mnie to!
nie mogę sobie "pozwolić" na zbyt dużo. bo co jeśli to jest kłamstwem. łże. 
jednocześnie lubię to uczucie. takiej niepewności. ale kurcze. tak się z tym wszystkim kryć. jeszcze ktoś psuje mi plany. ja cała radosna. aż tu nagle następny dzień zawalony. 
niedziela jest bezsensownym dniem-ani to łikend ani to poniedziałek.
lubię wstępy kilku piosenek.
a może powinnam czuć się oszukiwana. 
nie rozumiem samej siebie. niby taka ekscytacja-a jednak muszę ją w sobie dusić. mogłabym zrobić coś więcej. ale się boję. konsekwencji. że znów coś pójdzie nie tak. 

no ale jeśli to prawda. i nie wykorzystam szansy? mam mętlik w głowie.
tymbark prawdę ci powie: "nie zmarnuj szansy"
no i jak tu mam logicznie myśleć. 

nie mogę powiedzieć, że mam pustkę w głowie. bo przewija się tam o wiele więcej niż jedynie tysiące myśli. 

nie umiem ich poskładać w jedną spójną całość. 

więc NIE UMIEM MYŚLEĆ.

mogę się cieszyć.

niby historia lubi się powtarzać. więc ile jeszcze wojen? ile konfliktów? ile kłótni? ile nieporozumień?
janiemoge.
no niby jestem szczęśliwa. ale może też łatwowierna. tak jak w niedawno pisanym poście. może wszystko jest kłamstwem.
może wykorzystujemy poszczególne osoby. KŁAMIĄC.

sobota, 27 października 2012

no.



kiedy ktoś mówi o tobie coś złego... 
no w sumie :D
jeżeli mówi coś o nas-to nie ma nic interesującego do powiedzenia o sobie. a jeżeli mówi źle-to dlatego, żeby nie wyszedł na gorszego.
SPÓŁKA ZUOO.

i jak wtedy będzie?

mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. no tak. mam czego chciałam. :) a w dodatku śnieg spadł. niczym biała puchowa kołderka przykrywające złociste liście. oby nic się spod śniegu nie wyłoniło. bo wtedy wyjdzie coś zmienionego. nie lubię tego. co by wtedy było?
no w sumie.
a co jeżeli na przykład postrzegamy kolory zupełnie różnie. ale nazywamy je tak samo. każdy widzi coś innego. mimo tego ma to na niego taki sam wpływ jak ten sam lecz jednak inny kolor na drugiego człowieka.
mam krótką drogę.
to stąd nie wychodzi.
a co jeśli.... i jak wtedy będzie?
dobry kumpel.
ile śmiechu.
a jeżeli ktoś się dowie?
jak wtedy będzie?
lubię oddech.
przepraszam
znowu.
no niby historia lubi się powtarzać. ale ktoś zawsze powie, że ludzie się uczą na błędach. więc mogę naprawić historię?

wtorek, 23 października 2012

niedziela, 21 października 2012

moje ulubione miejsce w domu.

jakie jest? czym jest?
oprócz mojego łóżka w pokoju.... w sumie to na nim się kładę gdy jestem zmęczona. w nim się wygrzewam jak jestem chora. w nim śpię. na nie rzucam plecak zaraz po przyjściu ze szkoły. na nim siadam po turecku i rozmawiam przez telefon. na nim siedzę i słucham muzyki. czasem nawet siedzę i odrabiam lekcje. jak nie mogę zasnąć to patrzę na gwiazdy. a dzisiaj jest taaaaki ładny księżyc.
no ale zaczęłam od słowa oprócz. więc tak. oprócz mojego ukochanego łóżka moim ulubionym miejscem w domu jest długi i szeroki parapet na strychu. za oknem jest piękny widok na całą okolicę. w pokoju jest bardzo cicho. czasem chłodno. zakładam wtedy bluzę i siedzę w milczeniu. lubię tam siedzieć. wtedy czas się zatrzymuje. jak byłam mała to w Sylwestra właśnie tam przychodziłam żeby pooglądać fajerwerki. teraz lubię posłuchać muzyki. albo po prostu posiedzieć i się zapatrzeć. wieczorem wszystko spowite w cień i mgłę. lubię obserwować ludzi przechodzących ulicą. na tm parapecie mam swój własny kącik. cichutki i przytulny.
dlatego tak go lubię.

piątek, 19 października 2012

omg.

CZY WY TEŻ DZISIAJ MIELIŚCIE IDEALNY DZIEŃ?
może by się ktoś zdziwił, że nazywam go idealnym skoro dostałam 2 z historii. napisałam super źle WOS. nienawidzę tego. ale i tak DZIEŃ IDEALNY. nie powiem. ;*

środa, 17 października 2012

NIE UMIEM MYŚLEĆ.


pułapka.

czasem mi się wydaje, że może wszyscy są w jakimś związku przeciwko mnie. może. czy na pewno-tego nie wiem.
ale zawsze jest jakaś tam możliwość, że wszyscy się zgadali. robimy to i to. jeżeli coś będzie tak to działamy w ten sposób. nie widzę reakcji bo może nawet nie wiem, że w takiej pułapce się znajduję.
jakieś dziwne ustalenia. czemu akurat piątek. czemu nie teraz.
wy też tak macie?
jakoś się teraz dziwnie czuję. wszystko dookoła może być kłamstwem.
czy to realne?
hmm. gdyby się nad tym tak zastanowić. to wszystko co mnie otacza nie jest prawdą. jest sztuczne.
a więc jeżeli ludzie nie są szczerzy. i umówią się w kilku grupach. każdy oszukuje każdego?
kwadratura koła.
samonapędzająca się konstrukcja. PUŁAPKA?

2.


wtorek, 16 października 2012

poniedziałek, 15 października 2012

zaufanie i szacunek.

dziś MOGĘ stwierdzić, że ktoś ma do mnie zaufanie. mogę sobie rzucić jakiś temat, a dana osoba go będzie kontynuowała. temat w sumie może i nie jest zły, ale taki, że na forum by się go nie rozwijało. więc musi być jakaś pewność, że nie powiem? no w sumie tak.

"lubię z tobą pisać"-:D lolz

jakiś szacunek, a przynajmniej początek też jest. bo obietnica dotrzymana. bez wymigiwania się. a przecież nie każdy umie dochować tajemnicy albo spełnić warunek, tak?

tak krótko-ale rzeczy najważniejsze są. jak zwykle pozostawiam duże pole do własnych przemyśleń. i mogłoby tak być (fajnie by było), żebyście pisali co sądzicie. blog byłby taki "pełniejszy".
może i jakąś propozycję na temat. bo posty tutaj są raczej spontaniczne. o! mam! natchnienie i inspiracja pojawiają się nagle. znienacka. zupełnie jak uwielbiane przeze mnie hugsy. :D omg. ale to niemainstreamowe. ;)
tak od czasu do czasu przydałyby się jakieś pioseneczki, hmmm?
na dzisiaj COMA. przez wielu uwielbiana. więc czemu nie?


też dobre by były jakieś cytaty albo coś w tym stylu.

a tak poza tym to ładnie ciepło było. i w sumie tak leżę na tym łóżku i myślę, że fajnie bo jutro dwie godziny wf na dworze. no i może NOŻNA! :D

to tyle. mainstreamowe "baj".

a nie mówiłam? ;)

TA.

BEZSENSOWNE I NIEZROZUMIAŁE. ;)

czasem to umiem sobie coś popsuć-bo nie myślę-albo rozanielona jestem ;) ojacieniemoge! tak. nie ma to jak pomylić okna rozmów. ale inteligencją jest umiejętność wyjścia z sytuacji :D oczywiście. mimo, że "cośtam" nie poszło tak jak chciałam to reszta układa się niesamowicie dobrze i jak najlepiej. a to wszystko za sprawą magicznej pory roku jaką jest jesień. eh.
btw. zawsze jak zaczynam ci śpiewać to albo idziesz po coś do jedzenia, albo masz zw, albo idziesz się myć. no OGARNIJ SIĘ. ale i tak będę gasić światło, robić lekki nastrój zgrozy, a potem wchodzić z Baby albo LA Baby, czasem może i nawet Remember December lub Who Owns My Heart. czasem też nie pogardzę Skyscraper. o uwielbiam ci śpiewać!! ;) dzięki, że mnie znosisz.
może by tak coś sensownego. po co? :D
dobra, nie umiem nic powiedzieć. więc pa?
ŻEGNAJ PLASTIKU.
BĄDŹ BLĄTYNKĄ ! BĄDŹ WIĘKSZYM PLASTIKIEM. bo pamiętaj co drugi plastik..... ;)

SZCZĘŚCIE JEST TAK BARDZO BLISKO JEŚLI TEGO CHCESZ-MARZENIAMI ZBUDUJ PRZYSZŁOŚĆ, SWÓJ WŁASNY LOS

piątek, 12 października 2012

od czasu.

tak dzisiaj sobie przeglądam pamiętniki. jak to dawno. jak byłam w pierwszej klasie podstawówki. zdjęcia klasowe. jakieś rysunki. mundurek z podpisami. jeszcze jak dziewczyny u mnie były. projekt o czasie. historia na fotografii. jak ten czas szybko płynie. możemy ucharakteryzować się na starszą, lecz zanim się zorientujemy już nie będziemy chciały dodawać sobie lat. przeglądam poszczególne zdjęcia. a tam malutka ja. malutka Hania. malutcy wszyscy i wszystko. ostatnio jak nocowałam w przedszkolu to sobie uświadomiłam, ze będąc dzieckiem widzi się świat piękniejszym. teraz wszystko wydawało mi się takie małe. a wtedy codziennie odkrywałam coś innego. z "niższej" perspektywy wszystko jest większe. a więc ogrom możliwości również.
teraz chętnie poleżakowałabym, a wtedy to była najgorsza kara!
no i tak sobie myślę, zaraz po przeczytaniu moich "notatek" z dzieciństwa. kurczę. jakoś od małego mam takie pozytywne spojrzenie na świat. pisałam wierszyki o "radosnych łonkach", rysowałam ślimaczki ze zdjęciami i napisami "ślimaczek szczęśliwy ze swojej rodziny.". w znaczeniu dumny.
na każdej stronie coś miłego. można by tak czasem sobie wrócić do starych czasów. ale też żyć teraźniejszością. tak się cieszę z obecnej sytuacji.
jak to było? animator powinien ożywiać innych. ach tak :) może i cię ożywiam, nieprawdaż HANIU ? ;)
od czasu do czasu tak można.

wtorek, 9 października 2012

tak sobie myślę.

 lolz.
dobrze. miłości w tym wieku nie ma-ale trzeba się poprzytulać! :d ze specjalną dedykacją dla Hani. :D
mówisz mi tutaj o szczęściu tak? :) bardzo dobrze.  mówisz, że się nie przejmujesz. czy aby na pewno?
ktoś cię wyzywa. ubliża ci. nie warto się przejmować. a nawet jeśli to tego nie okazuj! dajesz mu większą satysfakcję z jego nieprzyjemnej zaczepki. nakręca się. a jeżeli pokażesz, że to ci wisi to temu komuś się to znudzi. i cię zostawi w spokoju. po co przedłużać konflikty? przenosić je w nowe miejsca angażując inne osoby?
wracając. KOCHAM PAŹDZIERNIK.
tak się cieszę na jesień! ach!
piękne kolorki. ogólnie taka radosna jestem! masz ładne oczy wiesz? :D no i wgl ;)
no i tak dalej. podjarana jestem ;)
aż do can't stop bym mogła 4 km biec. i tam po drodze jeszcze jakieś tell me baby albo by the way!
uwielbiam.
btw. cieszę się, ze mam przyjaciółkę, której mogę wszytsko powiedzieć. nawet jeżli mamy inne zdanie to zawsze coś znajdziemy wspólnego ;) no i to samo nam się podoba. o jaaaa. lolz.

sobota, 6 października 2012

.

Polska złota jesień w parku

jesienne spacerki.

masz czas? spieszysz się? zwolnij tempo. idź powoli. przyjrzyj się spadającym złotym i czerwonym liściom. poczuj lekki wiatr. wolne kroki sprawiają więcej przyjemności niż szybki chód. jesienne promienie słońca ogrzeją ci twarz. czy to nie jest przyjemne. z kimś w ciszy albo samemu. dużo czasu. bezcelowe zajęcie. nie myślimy o przyszłości. a o tym co teraz się dzieje.
"dzieciństwo kończy się wtedy, gdy przestaje się zbierać kasztany"-dzisiaj usłyszałam. korzystajmy z pięknej pory roku. kolorowe, niepowtarzalne i szeleszczące liście. ciemne kasztany. chłodne słoneczne dni. ogrzewające słońce. miły podmuch wiatru. wszystko to na spacerze.

wtorek, 2 października 2012

.

"gdy tak wspominam ten miniony czas-wiem jedno, że to nie poszło w las. dużo bym dał by przeżyć to znów-wehikuł czasu to byłby cud".

przyjaźń.

inaczej spogląda się na kogoś kogo dopiero się poznało, a na kogoś kogo zna się 11 lat. i wciąż nie mogę pogodzić się z myślą, że gdy będziemy miały po 80 lat mimo tak dużej ilości wspomnień którejś może już zabraknąć. i nie chcę byś ty była pierwsza, bo bym nie umiała bez ciebie żyć, ale też nie chcę zostawić cię samej. a ty kochasz mnie bez względu na wszystko. a inni ledwo co mnie poznają: myślą, że są moimi przyjaciółmi. jednak tylko ty naprawdę nią jesteś. później wszyscy mówią, że się zmieniłam-oni mnie po prostu poznali.i to jest bardzo smutne, że im lepiej ktoś mnie zna tym czuje większą niechęć do mnie. a tobie mogę powiedzieć wszystko. dosłownie.ty wiesz co myślę.

coś o wartościach w życiu społecznym.

taki troszeczkę poważny i niepodobny do mojego stylu pisania tytuł. no ale cóż. tytuł chyba powinien jakoś skracać, streszczać a przede wszystkim nazywać to co się tutaj znajdzie. więc bez gadania.
można by wyróżnić takie wartości jak na przykład szacunek, szczerość, przyjaźń, sprawiedliwość. to nieliczne z wielu.
człowiek jest istotą z natury społeczną i potrzebuje innych. tak? no więc skoro potrzebuje drugiego człowieka to musi się z nim rozumieć. a do tego nie wystarczy samo słowo. tu trzeba wyrazić emocje. a w pokazywaniu ich powinniśmy się kierować właśnie wartościami.
każdy ma swój system wartości. nie mamy wpływu na to jaką kolejność wybierze ktoś inny. ale sami możemy zapanować nad swoją "piramidką". :)
większość wartości wiąże się bezpośrednio z życiem w społeczeństwie. mogą one nam jak i również innym przynieść korzyści. trzeba jednak umiejętnie do tego podchodzić.
zacznijmy więc od ustalenia "wzoru" hierarchii wartości.
wszystko wywodzi się od szacunku. następną grupą może być na równi: cierpliwość, wytrwałość i rozwaga. to właśnie ustalają równowagę, trwałość i umiar między wszystkimi innymi. ich brak zmieniłby każdą poszczególną wartość w jej karykaturę. podstawą jest wspomniany wcześnie szacunek. dojrzewa on później w postaci uprzejmości i odpowiedzialności. następnie przeradza się w uporządkowane życie społeczne. kolejne, również bardzo ważne wartości to szczerość, zaufanie, dialog, tolerancja, kreatywność oraz współpraca. z tego powstaje pokój. współczucie, hojność jak i również przyjaźń to typowo ludzkie zachowania. centralną część naszego "diagramu" z pewnością zajmie wolność i sprawiedliwość. wszystko to sprowadza się przedstawionego już pokoju. to właśnie on niesie uśmiech i daje radość.
co wywnioskujemy?
by być radosnym trzeba się uczyć życia z innymi. bycia kimś więcej niż po prostu żyjącym człowiekiem. to nie wystarczy. mus to mus. pełnia życia. od szacunku do radości. no i życie staje się piękniejsze! :D
a właśnie. żeby móc dosięgnąć radości powinniśmy zaczynać od małych schodków. uśmiechnij się. rozejrzyj się dookoła. wokół tyle piękna. tyle okazji do szczęścia. wystarczy chcieć.
no i pamiętać, że pierwszy krok najtrudniejszy. że nigdy nie wolno się zatrzymywać. i nie wolno się poddawać. taką drogę już przebyłeś! nie marnuj tego! :)

sobota, 29 września 2012

2000.

.

pytam co się stało. wyjaśniasz mi co czujesz. prosisz, żebym nikomu nie mówiła. oczywiste. wtedy ja coś przytaczam. tak na szybkie pocieszenie. opisujesz swoje emocje. tłumaczę, że są ludzie patrzący na wszystko pochopnie. nie przemyślą. jeżeli ktoś mu słodzi on jest zakochany w tej osobie. jeżeli już coś nie idzie po jego myśli staje się zły i buntowniczy. dochodzisz do wniosku, że jest tchórzem. może to prawda. dalej tłumaczę: jeżeli mu na czymś zależy to potrafi się zmobilizować. ale tylko wtedy. bo już jak "nie jego sprawa" olewa wszystko. w mniemaniu przedstawionego człowieka. proponuję w takim razie "terapię" <chłopak-nie taki zły> z panią profesor Asią ;)może nawet dostaniesz dyplom i miano profesora. ale trzeba się starać. a wiem, że cię na to stać.
każdy mimo swoich wad ma swoje dobre strony. więc trzeba nauczyć się z nich cieszyć. z najmniejszych radości.
jak chociażby możliwość rozmowy na facebooku zamiast na aqq. to też coś małego-a daje powód do uśmiechu. zawsze jest jakaś dobra strona. choć w danej chwili może wydawać się zupełnie inaczej. to nie wolno się tak po prostu poddać i spuścić głowy. to by było za proste. co byś miał(a) wtedy z życia?
tak działa mózg innych. spławia jedną by słodzić drugiej.
a ty-cały czas pocieszasz , próbujesz dowartościować. i jak to powiedziałaś on się przewartościował. uważa się za nie wiadomo kogo. tego nie zmienisz.
nie pomagaj mu. musi sobie sam poradzić. mimo, że masz dość. on doskonale wie co czujesz. tylko się tym nie przejmuje.
"nie dotyczy go to." a to właśnie jego sprawa.
nie można nazwać tego miłością. widziałaś sama. to jest zauroczenie. to głupie. dlatego nie watro nikomu nic mówić. później takie "kwiatki" wychodzą. a to wszystko przez mieszanie się w w czyjeś sprawy. znajdują się tutaj niechciane osoby trzecie.
mówisz: nigdy nie spotkałam chłopaka-kogoś takiego jak ty ale chłopaka.
przykład uprzejmego. pojawił się właśnie w tym momencie żeby ci uświadomić, że mimo dużej liczby oszustów jakich spotkasz to musisz mieć nadzieję na ideał. jeżeli to ma być ktoś na poważnie to musi być doroślejszy. a nie będziesz się spotykała z 20 latkiem w wieku 14 lat. prawda? dlatego to jeszcze czeka. na to będzie czas. teraz cieszmy się wolnością, niezależnością.
zabawa-ale nie przywiązanie.
nie chodzi ci o miłość.
więc odnajdź radość. rano, gdy wstajesz ciesz się widokiem błękitnego nieba. w zimie tego nie zobaczysz. w takim razie ciesz się odmiennością. bo różnice nas nie przekreślają tylko dają możliwość bycia oryginalnym. bycia sobą.
jeżeli odnajdziesz radość-będziesz szczęśliwa i uśmiechnięta.znajdziesz w każdej sytuacji radość.
a to klucz do odnalezienia sensu życia. i tu nie zagłębiam się w dalsze tematy. to musi być rozmowa w cztery oczy.
bo zauważyłeś może, że w dobie internetu i komórek większość kłótni odbywa się na facebooku lub przez smsy? sprawy zaczynają się w internecie i tam mają swój koniec. a przede wszystkim się tam rozwijają. krótkie wiadomości tekstowe. tyle nieporozumień. komuś zabraknie słowa. i już powód.
przedstawiane w filmach miłości pokazują, że :kiedyś było łatwiej". nie uważasz? lepiej porozmawiać niż siedzieć przed ekranem. i mówić o miłości. kocha się kogoś. jednocześnie nie ma się czasu dla drugiej osoby. co to za miłość?! i ta dwulicowość, kiedy do jednej osoby piszesz coś zupełnie innego niż do drugiej. a w cztery oczy nie skłamiesz. to będzie widać. prawda zawsze wyjdzie na jaw.
więc poproszę szczery uśmiech na twarzy, chociażby z powodu, że masz mnie :D może być?
no ale jak traktować tę osobę?
zależy co się czuje. przyjaciółkę-jak przyjaciółkę. koleżankę-jak koleżankę. mamę-jak kogoś kogo się kocha. kota-jak coś co jest ulubionym czymś/kimś. no a ten kto ci się podoba-rozmawiaj z nim. ale bez żadnych akcji typu podchody koleżanek. trzeba wbić sobie do głowy, że nie zmienisz cudzego myślenia. mimo tego ile będziesz się starać. to może pomóc, ale nie musi.
i dlatego lubię porozmawiać w cichym miejscu z jedną osobą, gdzie nie ma nikogo innego. taką rozmowę uważam za szczerą.
a w szkole?
nie masz pewności, ze co drugie wypowiedziane słowo nie jest kłamstwem. nie zrobisz pewncyh rzeczy pod presją innych. i nie zmienisz tego.
a tak na koniec.
ciesz się, że życzę ci dobranoc. ciesz się, że możesz położyć się w łóżeczku. w miękkiej pościeli. że jesteś brunetką albo blondynką, a może szatynką czy rudą. że jest noc. że możesz się wyspać. a nawet jeśli się nie wyśpisz to nic. ciesz się, że masz możliwość to nadrobić ;) wszędzie musisz widzieć radość. nawet w słowie dobranoc. ;* i ciesz się, że ktoś wymyślił tą emotikonkę.
"w twoim dobranoc jest mnóstwo radości "
w każdym słowie jest radość. a zwłaszcza w : SZCZĘŚCIE, UŚMIECH, PRZYJACIÓŁKA. i na koniec HANIA.  :)
dobranoc ;*

chwilowo.

nie żyje się chwilą-chwilą się cieszy. bo każda z nich jest ulotna. 

środa, 26 września 2012

dzieciństwo.

dziękuję siostrze i bratu za przetarcie szlaków. pamiętam dokładnie jak chodziliście do gimnazjum. pamiętam jak uczyliście się chemii a ja śpiewałam "H2O sobie lata" :D  pamiętam jak uczyliście się grać na flecie "kręć się kręć wrzeciono.". jak siedziałam na parapecie. pamiętam wiele sytuacji. pamiętam waszych przyjaciół. pamiętam w pokoju na samej górze papierowy żyrandol. pamiętam materac na środku pokoju. pamiętam piosenki i ogólnie muzykę której słuchaliście. pamiętam jak się ubieraliście. na myśl przychodzą mi piosenki takie jak:
może wydawać się to dziwne i bezsensowne. ale dla mnie to ma znaczenie. bo to są moje wspomnienia. takie wspomnienia, do których chętnie powracam. nie żałuję.
kocham to. to moje dzieciństwo. dużo się od was nauczyłam. i serdecznie dziękuję mój bracie, moja siostro. ;*

piątek, 21 września 2012

urodzinowo.

dla Ciebie na jutrzejsze urodziny;)
14 lat minęło ;D
od ostatnich urodzin rok. ile przez ten czas się zmieniło :O niewiarygodne, nieprawdaż? ;)
kurcze. co roku coś innego Cię spotyka. zawsze są dobre i te gorsze rzeczy. ale nigdy nic złego. po prostu mniej lubianego. patrz jaka już jesteś stara :P piętnasty rok życia Ci się zaczyna. nieźle, nie? kurcze. a taką malutką Cię pamiętam. no ja też malutka byłam ;) ale to takie słodkie. teraz już "dorosłaś"-oczywiste. ale nadal jesteś tą wspaniałą i fascynującą osóbką. wyróżnisz się z szarego tłumu. dlatego właśnie Cię lubię-i to w Tobie szanuję. ;)
podziwiałam Cię jak ty się rozciągasz. miałaś zawsze idealnie dopasowane ubrania-zresztą teraz też. ale tak wspominkowo. to wszystko minęło-ale jeszcze więcej przed Tobą. więc chciałabym w tym miejscu życzyć Ci wszystkiego najlepszego. żebyś się nie zmieniała. żeby wszyściusieńko Ci się układało po Twojej myśli. i oczywiście spełnienia marzeń.
może napiszę : Cysiuniu ;*

czwartek, 20 września 2012

fascynujące.

jelenie sarny jaskółki misie serca
bardzo mi się podoba motyw zwierzęcy na ubraniach. a zwłaszcza sarenki. jakoś planuję coś takiego kupić. może jakąś bluzę, bluzeczkę ;) to takie SŁODKIE.

GRANDA.

POWIEM W SKRÓCIE, ŻE TO KOCHAM.

padnięta.

jestem padnięta i zabiegana. no bo tańczę. tu ze szkoły. tu do domu. tu na występ. tu na próbę. tu angielski. tu rano na występ. prosto do szkoły. na spotkanie. do domu. znowu rano na tańce.
JEJKU.
dzięki ogólnie za reklamy  Miss_eMpiece of love. :*
więc tak. jestem zmęczona. ale radosna :)
jutro nie ma mnie na angielskim i polskim. wracam na chemię. kartkówka. no niby na angielskim też-kiedy ja to napiszę?! w sobotę już od szóstej an nóżkach. tańce, schola-między tym bym wpadła do domu się trochę ogarnąć. później do domu. i na URODZINKI! :D
a jutro do szkoły wylakierowana. wymalowana. zdyszana. czerwona jak zwykle.
no w sumie muszę wstać koło 5:4o żeby na 6:30 być na tańcach. ech.
jakoś mam 7 godzin lekcyjnych. ale odpadają dwie :) może nawet trzy;)
a tańczyć tańczymy dla liceum.
i to na tyle.
nic ciekawego.
ale chociaż tyle-bo coś tu musi być :) no, żeby nie zaniedbać bloga:) oczywiście.

niedziela, 16 września 2012

szlachta.

jak ja już chcę tego powrotu by znów można było się stać elitą. no bo jak to TY mówisz. wszystko się wymieszało i nie ma podziału. a wtedy wszędzie byłaś. i byłyśmy w czołówce.
dzięki.

środa, 12 września 2012

w odpowiedzi.

w odpowiedzi na twój list piszę..... :)
więc obiecywana i mogę powiedzieć "długo wyczekiwana" notka. o miłostkach. a skoro miała być wcześniej a jest dopiero teraz-to się rozpiszę.
 może coś jeszcze na temat tego tu zdjęcia:
iPhone, YouTube-to takie wymowne.
kurcze. ja w sumie słuchając różnych opinii. różne mam zdania. zależnie od sytuacji. może i nie zmieniam aż tak często zdania, no ale jednak kiedyś trzeba, prawda?
a więc znów zaczynając-miłość. miłostki. miłości. potocznie mówiąc.
no różnie to bywa. czasem może nam się wydawać, że to właśnie ta osoba. no ale może równie dobrze być na odwrót-nienawidzimy danej osoby. oczywiście nienawidzimy z  "...".  no a sądzę, że często to tylko złudne wyobrażenia, myśl czy nawet uczucia.
a jeżeli złudne to nieprawdziwe. więc niewarte uwagi. tak?
są ludzie którzy zakochują się łatwo. są też tacy, którzy zostawiają to "na później". ja chyba właśnie takim człowiekiem jestem. nie lubię konsekwencji. a to co zabawą to coś innego. jeszcze w tym wieku-gimnazjum związki często są na pokaz. bez uczuć. no niby jakaś chemia jest-ale tylko taka, że jak widzą kogoś znajomego to łapią się za ręce. a normalnie sobie nawet cześć nie powiedzą. nie mówię-zdarza się też tak, ze to może być coś cudownego. ba. nawet nie "może" a jest magiczne. podkreślam JEST. no i może nadal być pięknie. ale w rzeczywistości jakiej jest gimnazjum. to różnie może być. każdy chce się popisać przed innymi. może nie wszyscy ale większość. chociażby może się zdarzyć taka sytuacja, że chłopak przy swoich kolegach nie będzie szanował swojej dziewczyny tak jak jest wyłącznie między nimi. na osobności ludzie potrafią być zupełnie inni. ale nie zawsze "wina" leży po stronie chłopaka. sprawcą może być również dziewczyna. mówiąc wszystko swoim koleżankom-nie zachowując szczegółów dla siebie może stracić zaufanie chłopaka. a co jeśli obydwie strony się nie rozumieją. to wtedy już widać, że to typowa gimnazjalna para-tylko dla bycia. bo w mniemaniu "dorosłych dzieci" to przecież lepiej być z byle kim niż być samemu. a ja uważam inaczej. co jeszcze. jest wiele przykładów. niekiedy zdarza się, że para jest naprawdę idealna i obydwie połówki do siebie pasują. ale przeszkodzić może zazdrość. no może czasem chęć "ratowania". ale w sumie. to historia jest gdzieś zapisana. jeżeli to się nie uda to kogoś czeka coś innego, następnego. może nawet lepszego. ale proszę was. takie miłostki. to raczej zostawcie. bo co mi po tym, że będę miała "na koncie" miliony "zaliczonych" jeżeli do żadnego nic nie czułam-a ewentualnie jedynie małe zauroczenie. lubię się bawić. bez zobowiązań. i tak odpowiadać. opowiadać. jeżeli nie rozumiem pytam. umiem się śmiać. ale też smucić. życie jest sztuką. bo trzeba umieć czekać na kolejny dzień. nie stać/siedzieć w miejscu. ale również nie planować rzetelnie każdej minuty. żyjmy chwilą i oczekujmy. uczyńmy nasze życie ciekawszym.
tak czytam moje wcześniejsze słowa. i w sumie to zadecydowałam, że do tego idealnie pasuje wiersz jaki miałam na sprawdzianie z polskiego. jak życie jest poustawiane. mimo, że nie wiemy co nas czeka. to zawsze gdzieś to jest.

POCZĄTEK BAJKI

Wieczór przyjść musi, duszo moja - to daremne.
Patrzysz na mnie z przeczącą niewiarą w uśmiechu?
A jednak przyjdzie, chociaż z wolna, bez pośpiechu,
Pogodny, słodki, złocąc skośne źdźbła przyziemne.

Jeno trzeba, by złoty był, drzew szczyty ciemne
Każąc w pochodnie zmieniać dnia późnemu echu.
Lecz na to żyć musimy słonecznie, bez grzechu
Przeciw własnemu pięknu, co w nas śni - tajemne.

Tak, żyć, by kiedy Charon w swą łódź nas zaprosi,
Patrzeć cicho, jak fala w oddal nas unosi,
A brzeg znika nam z oczu w zachodu ozdobie.

I abym mógł miłosnym uściskiem cię owieść
I, jak najsłodszą bajkę, o życiu opowieść
Rozpocząć od dziecinnych słów: Byłem raz sobie...

                                              / Leopold Staff/