niedziela, 24 listopada 2013

chcę do mojego nieba.

moje niebo jest wszędzie, gdzie wy jesteście. tak bardzo jestem od was uzależniona. nic nie idzie po mojej myśli. bezsensowny rok. ani MGS fajny. na wszystko narzekam. ani za specjalnie jakiejś integracji nie ma. teraz okazuje się, że dupa wychodzi mi z Sylwestra bo głupie zwolnieni lekarskie moja mama ma i jest w domu. więc ani nie przyniesiesz grama. ani całej uncji. ani się nie upijesz. ani się nie będziesz tarzać. nie będziesz tańczyć na stole. nie poprzytulasz się tak bardzo jak chciałaś. nie zrobisz tego na co masz ochotę. albo miałabyś. bo boli cię wszystko. i w środku. i na zewnątrz. rozwalają cię twoje zakwasy. tak niesamowicie mocne i intensywne, że nogi podnieść nie możesz. a chciałabyś się bawić. pójść na jakąś imprezę. napić się. no chcesz tego. tak bardzo tego chcesz. a tylko latasz za jakimiś zachciankami albo szkoły albo domu. chciałabyś posłuchać innej muzyki niż na co dzień. jednocześnie chciałabyś być popularna i niezależna. ale chciałabyś móc być nieodpowiedzialna. chciałabyś, żeby konsekwencje nie istniały. jesteś załamana. żadnych marzeń. żadnych wakacji. żadnej Albanii. żadnej Grecji czy innego marzenia. myślałaś, że w życiu marzenia się spełniają. przy najdrobniejszym nawet kaszlnięciu bolą cię płuca. jesteś grzeczna. od zawsze. nie chcesz już taka być. boisz się zmiany. ale jej chcesz. gubisz się w swoich myślach. nie umiesz się zdecydować. jechać do Włoch. być pozbawioną życia towarzyskiego. marzyć. nie spełniać. nienawidzić. skończyć.

wtorek, 12 listopada 2013

A w dzień wstajesz i znów nie jesteś sobą...

kłamiesz, podejrzewasz, docinasz z anonima...