niedziela, 18 listopada 2012

JSETESM CHYBA NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ZIEMI.

 ten post o wszystkim i o niczym.
o jaaaaa:d mam wszystko co chciałam :D
z racji, że dawno żadnego posta nie było-teraz dodam całkiem dużo sądzę.
wiec tak: spełniają mi się marzenia. mam idealną przyjaciółkę. umiem się postawić jeżeli coś jest niepoprawne/nieprawidłowe. poznałam dużo fajnych ludzi. przeżyłam teraz tyle fajnych chwil. dosłownie sekund czy minutek. a są taaakie fajne. wspomnienia. i tak sobie myślę-jaka jest droga do szczęścia. DZIAŁAJ JAK CI INTUICJA PODPOWIADA.
kurczę, ta droga jest taka łatwa. ale długa. jednak już na samym początku są korzyści.
próbowałam zacząć oglądać "Słodkie kłamstewka" ale mi nie wyszło.
teraz jak wszystko jest takie zatajone i ukryte-o w sumie o wiele fajniejsze:D bo nikt się o nic nie martwi. no może czasem o to, że jednak "się wyda". ale marne szanse. ej ;) powiem to tylko przyjaciółce. i wgl jest taaaak faaajnieee:D
może i piszę niezrozumiało-bezsensowne bzdety. ale gdzieś się muszę "wywnętrznić".
przykre, że niektórzy ludzie nie mają własnego życia, własnych problemów i własnych spraw i dlatego muszą zajmować się sprawami innych. :( to wszystko psuje.
ale powracając-to już myślałam, że znowu coś popsułam. a tak się złożyło, że jednak na korzyśc wyszło.
jak to mówi moja mama: "CZEMU MOJA CÓRECZKA JEST TAKA MĄDRA I TAKA NIEUŻYTECZNA W DOMU."

lubię zasypiać przy "Stairway to Heaven." trzymając moją ręką łapkę najważniejszej chyba osoby w moim dotychczasowym, obecnym i przyszłym życiu.

a następna, chyba zaczynamy się zaprzyjaźniać. bo teraz mam do tej osoby wielkie zaufanie. pokładam w niej wielką nadzieję. a przede wszystkim mogę z nią porozmawiać o wszystkim.

otóż to.

czy ktoś może się popsuć? nie sądzę. może tak po prostu ma zły dzień. albo coś. jakaś sytuacja. ej kurde, nie oceniajmy człowieka tylko z tego co widzimy. nawet po jego zachowaniu. bo może ma aktualnie w życiu taką a nie inną sytuację, która wpływa na jego stan psychiczny.
tak samo w szkole, na religii.
uczymy się o tym, że każde życie jest warte. każdy-nawet mały Eliot, który żył tylko 99 dni miał prawo do istnienia.mimo choroby, mimo trudności, powikłań. jego rodzicom nie zabrakło nadziei.

miałam po tym taką rozkminę.
tak samo po zwyczajnym dniu. tak bez niczego. tylko rzecz w tym, że akurat wtedy sobie uświadomiłam, że coś pięknego dzieje się wokół mnie. a wczoraj ktoś mi powiedział: "nie zastanawiaj się-działaj. bo jeżeli będziesz o tym długo myślała to tylko stracisz i dużo fajnych rzeczy cię ominie." taka mądrość życiowa. a ja później skleciłam swoją.

rób to co podpowiada ci intuicja, lecz kieruj się także rozumem. nie można całkowicie żyć chwilą, bo zawsze spotkają cię konsekwencje.


a co gdyby woda była chmurą gęstych obłoków krwisto-purpurowa a niebo spienionymi falami rozbijającymi się o przedzierające się promienie seledynowego słońca wprost na rozległe pola cytrynowych łąk?


jeżeli by ktoś pytał, to nie zwracaj uwagi na chwilowy bezsens moich zdań.
tak sobie myślę, fajnie by było mieć halucynacje. 

hym hym. jakby nazwać tę relację.

fajnie było, fajnie jest, a jeszcze lepiej będzie. jak ja się poświęcam. ale to taka przeciwność w stosunku do stwierdzenia "dziewczyna powinna się szanować". nie. ja nie chcę. nie chcę, żeby ktokolwiek inny się starał a ja będę siedzieć w miejscu bo nie powinnam zniżać się tak bardzo. uniżać. upadać. 
kropka.
.
i od początku. a może kontynuując: poświęcę, wstanę o szóstej, wyjdę z domu gdy dopiero będzie ledwo co widać. dopiero się będzie robiło jasno.
taka szarość. zwyczajna a magiczna.

zależy i na poświęceniu. niech każdy się stara. ja w ten sposób. 

mam takie rozgrzane policzki. 

JESTEM SZCZĘŚLIWA. może to od tego. 

jej poznałam ludzi. 
i moje wizje jakbym kogoś ususzyła, wbiła w klatę nóż, rozdarła, wypchała ziarnami i powiesiła za ręce na uschłej gałęzi tak by żebra się zaciskały i tworzyły karmnik dla biednych ptaszków.

czemu to tak jest, że jeden tydzień jest zawalony sprawdzianami, a następny na taaaaaakim luzie.

"mam ją z głowy" to tak w przenośni. ale chyba i ty i ja wiemy o co chodzi. i może nawet jak to będzie czytał pewien ludek odwiedzający to miejsce po raz pierwszy to też się zorientuje. 

tak później zebrało Ci się na interpretowanie Chop Suey.

wbrew pozorom, których o dziwo ja nie widzę;) nie jestem zazdrosna. o nic. wprost przeciwnie. cieszę się bardzo, że ktoś Cię przytuli albo coś :D bardzo.

 Lubię banalne rozmowy:
"coś ci pokażę : pokażę ci powód dla którego nigdy w życiu nie kupię tych prażynek :D dwie prażynki a pomiędzy tym jakaś masa chyba to czym to posyują .. lol taki kryszatłek fuuuu ."

albo lubię rozmawiać o mięsie. tak wiem-dziwne. ale spoko.
nie ma to jak stać w mięsnym i gadać o kluskach śląskich

od czasu do czasu poromansuję albo z Krzyżakami albo z matmą, historią. no czasem też trzeba poderwać prawdziwe osoby. tylko jak? :D
ale SUODKO.

tyle się dzieje. niuch niuch. chyba przez to jestem taka szczęśliwa. możesz nie być akurat w nastroju, ale ot nie znaczy, że nie jesteś szczęśliwa. to taka chwilowa załamka.

to dziwne, że jak wszystko mam to nic nie czuję. czuję się szczęśliwa, ale nie w taki prosty sposób by to pokazywać. to coś w stylu wewnętrznej radości. jeszcze gorsze jest to, że jak już coś zdobędę, to nie mam satysfakcji, którą dawało mi zdobywanie i osiąganie celu. hym hym hym. i tak właśnie po jednym całkiem fajnym wieczorze. weszłam do domu. po cichu. po ciemku. najpierw włożyłam klucz do zamka. cicho i powoli przekręciłam. breloczki obijały się o metalowe drzwi garażu. weszłam. po ciemku. cisza i spokój. miałam ochotę na coś gorzkiego, kwaśnego, cierpkiego. obrałam swoimi palcami grejpfruta i usiadłam na łóżku przed oknem. wzięłam pierwszy lepszy ołówek i bez światła zaczęłam pisać w jakimś notatniku:
Nie znam sama siebie.
Nie mogę wszystkiego ogarnąć.
Nie mogę nad wszystkim zapanować.
Nie mogę próbować zmienić rzeczywistości.
Nie mogę zmienić czyjegoś myślenia.

to było bardzo dziwne. wtedy byłam tak przeszczęśliwa. o. podkreśla mi to słowo. ono istnieje. chyba mam za dużo. ale to jest dla mnie bardzo dobre. nie umiem czegoś zrobić. "chodź, pokażę Ci jak.". nie mogę. nie wiem czemu się nie zgodziłam. czasem nie wolno myśleć co coś oznacza. trzeb a po prostu działać. albo czasem mieć podobnie do mnie-kiedy coś mówię, a za dwie sekundy nawet nie wiem, ze się odzywałam.

NIE UMIEM ZAPANOWAĆ NAD SWOIM SZCZĘŚCIEM. MIMO, ŻE JESTEM CHYBA NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ZIEMI.
tak banalnie to brzmi.
\

1 komentarz:

  1. Nie wiesz jak bardzo kocham twoje posty :3
    Czytać ja i myśleć co chciałaś przekazać .
    To swoje wszystko i nic ?
    To jak z tekstami Comy dopiero za setnym razem ogarniasz co tak na prawdę Rogucki chciał ci powiedzieć .
    Widzę ,że cytat ze mnie i z moich prażynek ♥
    chlip chlip wtedy cała paczka poszła do kosza:<
    do rzeczy.
    jak ja się cieszę,że cię mam, że mogę z tobą pogadać i banalnie ,że mogę czytać takie twoje posty :3
    jak ja się cieszę <3
    Gdyby ktoś się spytał , czy ty występujesz w moim życiu , zaprzeczyłabym , bo przecież ty jesteś moim życiem ♥
    moje rozkminy . "no przecież muszę się jakoś wywewnętrznić " ♥

    OdpowiedzUsuń